Strona główna | English | |
Powrót |
Oto artykuł, którego nieco zmieniona wersja ukazała się w numerze PC World Komputer Na Gwiazdkę 2003. Komputer dla reszty z nas Równo dwadzieścia lat temu powstało niezwykłe urządzenie, które na zawsze zmieniło oblicze komputerów, doczekało się rzeszy wiernych fanów i... wciąż walczy o przetrwanie. Jak pokrótce wyglądał świat komputerów na początku 1984 roku? Na rynku biznesowym panoszył się coraz bardziej popularny, ale wciąż niezmiernie trudny w obsłudze IBM PC, który niewiele wcześniej doczekał się najnowszego modelu – IBM PC/XT. Nie było jeszcze Amigi ani Atari ST, segment urządzeń domowych reprezentowały 8-bitowe mikrokomputery w stylu Atari, Commodore czy Spectrum, służące głównie do grania.
Co w środku? We wnętrzu Macintosha siedział 32-bitowy procesor Motorola 68000, 128 kilobajtów pamięci oraz układy graficzne pozwalające na osiągnięcie rozdzielczości 512×342 pikseli na wbudowanym czarno-białym monitorze o przekątnej 9”. Jako pamięć masową zastosowano pojedynczą stację dyskietek 3,5”. Z dzisiejszej perspektywy te parametry (więcej szczegółów w ramce poniżej) mogą śmieszyć, jednak dwadzieścia lat temu były unikalne pod wieloma względami. Najważniejsze było niespotykane dotąd założenie, które towarzyszyło powstawaniu Macintosha od samego początku, i pociągnęło za sobą bardzo wiele innowacji sprzętowych i programowych – w przeciwieństwie do innych maszyn miał to być komputer dla zwykłego Człowieka Z Ulicy (Person In The Street). Pierwszym objawem tej strategii była zamknięta obudowa ze zintegrowanym monitorem. Macintosh był pod tym względem bardziej podobny do tostera czy lodówki (taki zresztą zyskał sobie później przydomek), niż typowego komputera. Kupujący Maka miał przynieść ze sklepu jedyny dostępny model, podłączyć go i używać, zamiast martwić się różnymi edycjami, parametrami, kartami graficznymi, czy rozmiarem pamięci. Nigdy też nie miał zaglądać do środka, aby przestawiać przełączniki czy wkładać karty rozszerzeń – wnętrze maszyny miał znać tylko z plakatu. Komputer był cichy, gdyż pozbawiono go jakichkolwiek wentylatorów. Dodano także uchwyt do przenoszenia; chociaż całość ważyła 8 kilogramów, była lżejsza niż wiele ówczesnych komputerów przenośnych. Monitor również był nietypowy. Zamiast zielonej czy bursztynowej poświaty użyto po prostu czerni i bieli, dzięki czemu napisy wyglądały tak samo, jak na kartce papieru. W układach graficznych zastosowano z kolei wówczas niestandardowe rozwiązanie, które dzisiaj przyjmujemy za oczywistość – kwadratowe piksele, aby np. obrazek obrócony o 90 stopni wciąż wyglądał tak samo. Na pamięć masową wybrano jeszcze mało znane dyskietki 3,5” firmy Sony, które dawały dwukrotnie więcej pojemności niż popularne pięciocalówki (w świecie pecetów “mikrodyskietki” upowszechniły się dopiero trzy lata później po wprowadzeniu przez IBM linii PS/2). Od początku Macintosh był też przystosowany do obecności w sieci lokalnej. Dołączone urządzenia wejściowe – klawiatura oraz myszka – również wpisywały się w ideę prostoty i przyjazności dla użytkownika. Klawiaturę pozbawiono części numerycznej, strzałek oraz klawiszy funkcyjnych, natomiast myszka była nietypowa z dwóch względów: po pierwsze dlatego, że w ogóle była, a po drugie mając tylko jeden przycisk (po to aby, jak głosiła reklama, “było niezwykle trudno wcisnąć nie to, co trzeba”). Służyła ona do obsługi chyba najważniejszej innowacji Macintosha – graficznego, bardzo przyjaznego systemu operacyjnego, opartego o okienka i menu. Było to pierwsze popularne środowisko w historii, które pozwalało na korzystanie z komputera osobie nie mającej o nim pojęcia. Zamiast długich sekwencji nic nie mówiących komend i parametrów, wystarczyło wskazać strzałką wybraną ikonkę. W porównaniu do innych maszyn grafika nie była jedynie dodatkiem, lecz integralną częścią systemu; ekran monitora wyglądał jak biurko, katalogi jak teczki, a dokumenty jak kartki papieru. Był nawet kosz na śmieci do usuwania zbędnych danych i wiele innych rzeczy, które stały się obowiązującą do dziś normą. Bóle narodzin Projekt Macintosh rozpoczął się już na początku 1979 roku, i początkowo miał być... konsolą do gier. Jednak szef projektu Jef Raskin – wcześniej zajmujący się w Apple dokumentacją i kontrolą jakości – zaproponował pomysł “komputera dla szarego człowieka”, który to od dawna chodził mu po głowie. Planowane wtedy parametry maszyny przedstawiały się nieco inaczej, co jest zrozumiałe biorąc pod uwagę wciąż gwałtowny rozwój technologii. Z początku Macintosh miał być wyposażony w czterocalowy, kolorowy monitor, modem, oraz... wbudowaną drukarkę. Nośnikiem była albo kaseta magnetyczna, albo stacja 5,25” (na mniejsze dyskietki zdecydowano się właściwie w ostatniej chwili). Nikt nie myślał jeszcze wtedy o myszce – ta wraz z okienkami przeszła do projektu później z opracowywanej w tym samym budynku Lisy – Raskin preferował pióro świetlne lub joystick. Do tego miało dojść rozpoznawanie mowy przy użyciu wbudowanego mikrofonu. Z początku Macintosh miał być komputerem przenośnym (myślano nawet o akumulatorach pozwalających na pracę bez zasilania), o bardzo niskiej, szacowanej na 500 dolarów cenie. Premierę planowano na Gwiazdkę 1981 roku. Z czasem jednak projekt zaczął się przeciągać, po części ze względu na ciągłe rozgrywki personalne. Jeden z dwóch legendarnych założycieli Apple, kontrowersyjny Steve Jobs, nie przepadał za Macintoshem i przez pierwsze dwa lata dążył do tego, aby przerwać projekt na korzyść własnego – komputera o nazwie Lisa. Kiedy jednak współpracownicy po prostu zamknęli mu drzwi przed nosem, zaczął powoli wkręcać się do macintoshowej drużyny. Pojawienie się w projekcie jednej z najbardziej wpływowych postaci w Apple z pewnością przyniosło wiele korzyści, Jobs jednak w charakterystyczny dla siebie sposób powoli zaczął kierować wszystkim i wszystkimi. To prędzej czy później musiało doprowadzić do konfliktu z Raskinem, który po serii nieporozumień i rozczarowań odszedł z firmy w 1982 roku. Jobs próbował też zmienić nazwę komputera na Bicycle (rower), jednak w obliczu zmasowanej krytyki – wszyscy polubili już zaproponowaną przez Raskina nazwę – szybko zapomniał o tym pomyśle. Sam Raskin przez chwilę myślał też o bardziej przyziemnej Apple V, jednak pozostał przy oryginalnej nazwie. Później kosztowało to Apple sporo pieniędzy, które wydano na ugodę z produkującą sprzęt HiFi firmą McIntosh. Tymczasem prace nad Macintoshem nabrały tempa – szczególnie po powstaniu w 1981 roku IBM PC, który mimo bycia komputerem z poprzedniej epoki, ku wielkiemu zdziwieniu zespołu zaczął zdobywać ogromną popularność i powoli zagrażać ich nieistniejącej jeszcze maszynie. Niestety, każda techniczna zmiana (nowy procesor, większy monitor, lepsze oprogramowanie) opóźniała powstawanie Macintosha i mimo, iż na finiszu większość pracowników spędzała w siedzibie firmy w Cupertino po 90 godzin tygodniowo, projekt zamknięto dopiero z końcem 1983 roku. Niestety, dotrzymując wielu oryginalnych założeń, w tym najważniejszego – przyjazności dla użytkownika – nie udało się upilnować ceny. Macintosh kosztował pięciokrotnie drożej niż zakładano, z czego spora miała finansować ogromną kampanię reklamową. Mimo tego większość prasy i krytyków przyjęła komputer bardzo pomyślnie, aczkolwiek Jobs niezbyt długo cieszył się zwycięstwem – na skutek konfliktu z radą nadzorczą odszedł z Apple półtora roku później. Warto jeszcze dodać, iż w 1987 roku Raskin zrealizował większość swoich pomysłów w postaci bardzo interesującego komputera Canon Cat, wyposażonego w niezwykle innowacyjny interfejs obsługiwany jedynie klawiaturą. Chwalony przez wszystkich Cat nie odniósł jednak większego sukcesu – był sprzedawany jako bardziej inteligentna maszyna do pisania, słabo reklamowany, i w opinii wielu przedwcześnie zakończono jego produkcję. Wielki Brat patrzy Najważniejszym punktem wspomnianej kampanii reklamowej Macintosha była 60-sekundowa reklama, nadana w najdroższym i najbardziej prestiżowym czasie reklamowym w USA – w przerwie finału rozgrywek Super Bowl. Wyreżyserowany przez samego Ridleya Scotta klip “1984” nawiązywał do słynnej powieści Orwella, przedstawiając tłum siedzących bez ruchu robotników oglądających na wielkim ekranie przemówienie Wielkiego Brata. Chwilę potem do pomieszczenia wbiegała kobieta ubrana w koszulkę z logo Macintosha i wielkim młotem tłukła ekran, wpuszczając do pomieszczenia powietrze oraz światło. Na koniec głos zza ekranu oznajmiał “24 stycznia Apple Computer przedstawi Macintosha i zobaczycie, dlaczego rok 1984 nie będzie taki, jak 'Rok 1984'”. Nietrudno było domyślić się, że bezmyślne masy ludzi przedstawiały użytkowników pecetów, natomiast Wielki Brat – koncern IBM. Kontrowersyjna reklama, mająca w kierownictwie Apple więcej przeciwników niż zwolenników (do ostatniej chwili trzymano w zanadrzu dużo bardziej konserwatywną alternatywę), przyniosła Macintoshowi ogromny rozgłos, a sama zdobyła kilkadziesiąt ważnych nagród i na zawsze wpisała się do kanonu marketingu. I chociaż była wyemitowana tylko raz, praktycznie wszystkie stacje telewizyjne powtórzyły ją potem w całości w swoich wiadomościach. Wspomniana kampania reklamowa była jedną z wielu odważnych akcji, z których zasłynęło Apple, te jednak często przynosiły firmie więcej kłopotów niż korzyści. Jesienią 1984 roku ruszyła akcja “Test drive a Macintosh”. W jej skład weszło wykupienie wszystkich stron reklamowych w jednym z wydań Newsweeka, aby wypełnić je elegancką, kolorową książeczką przedstawiającą “komputer dla reszty z nas” i zachęcającą do bezpłatnego wypożyczenia Macintosha na jeden dzień. Twórcy kampanii mieli nadzieję, iż doba z komputerem wystarczy, aby się w nim zakochać i sięgnąć po książeczkę czekową. Niestety, większość z 200 tysięcy osób oddało nieco bardziej zużyte Macintoshe z powrotem do sklepów. Kolejną porażką był nadany rok po “1984” filmik “Lemmings”, reklamujący sieć Macintosh Office – jedynym jego efektem było zniechęcenie do platformy wielu menedżerów, którym nie spodobało się przyrównanie ich do skaczących w przepaść bezmyślnych zwierząt. To jednak nie odstraszyło Apple, które w kolejnych latach zafundowało nam kolejne kontrowersyjne reklamy, takie jak m.in. procesor Pentium na ślimaku (co miało symbolizować jego powolność), przypalanych pracowników firmy Intel, walec przejeżdżający po pecetowych notebookach, a także powitanie Windows 95 stroną w gazecie opatrzoną jedynie napisem “C:\NGRTLNS.W95” (nawiązując do faktu, iż pecety dopiero jedenaście lat później niż Macintoshe wyposażono w długie nazwy plików). Nie zabrakło też jednak kampanii uważanych za udane, jak “Think Different” z 1997 roku, czy niedawnej serii “Switch”, w której zwykli użytkownicy mówili o tym, dlaczego przesiedli się z pecetów na Macintoshe. Dorastanie Tymczasem Macintosh, jak każda platforma, zaczął się rozwijać. Niedługo po oryginalnym modelu pojawił się Mac 512K (zwany “grubym makiem” z uwagi na czterokrotnie większą pamięć), natomiast w 1986 roku megabajtowy Mac Plus, wyposażony także w port SCSI.
Apple zaimponowało wszystkim także w Polsce, parę lat przed Windows proponując całkowicie polskiego Macintosha, łącznie ze spolszczonym systemem operacyjnym oraz klawiaturą (chociaż dobrane tłumaczenia – np. Podnośnik na określenie klawisza Shift i Znaczek zamiast Ikony – uznano za mało trafne). Trudno jednak było nie zauważyć, iż po drodze Macintoshe zatraciły wiele ze swych pierwotnych cech i stały się podobnymi do pecetów szarymi komputerami z tuzinami zbliżonych do siebie modeli – przez chwilę Apple godziło się nawet na ich klonowanie przez inne firmy. Do tego rok po roku coraz więcej rynku zdobywał Windows (chociaż, podobnie jak kiedyś IBM PC, był dużo gorszym produktem niż system operacyjny Macintosha), a firma zaczęła mieć kłopoty finansowe. Mała literka “i” Na ratunek ruszył nikt inny, jak sam Steve Jobs, który wrócił do Apple w 1997 roku, po wykupieniu przez nie firmy NeXT, której był założycielem i szefem. Jobs był z początku zatrudniony na stanowisku doradcy, potem jednak z braku lepszych kandydatur został tymczasowym, a następnie stałym prezesem. Zgodnie ze swoim zwyczajem zaczął od podjęcia kilku kontrowersyjnych decyzji, jak np. o przerwaniu wielu interesujących projektów i ogłoszeniu – przez wielu uważanego za zdradę – aliansu z Microsoftem. Udało mu się też jednak tchnąć życie w zastaną platformę i doprowadzić do powstania komputera bez mała równie rewolucyjnego, jak pierwszy Macintosh.
Kultura Macintosha Pisząc o Macintoshu nie sposób nie wspomnieć o jego rozlicznej grupie wielbicieli, którzy są mu oddani dużo bardziej, niż fani pecetów czy Windows, czasami zahaczając wręcz o fanatyzm. Ale przecież... “makówek” nie sposób nie uwielbiać. Od 1984 roku każdy model projektowany jest z ogromną dbałością o szczegóły; począwszy od pudełka, poprzez sam proces rozpakowywania, podłączanie, instrukcje (czy też raczej ulotki, gdyż z założenia Macintoshe nie powinny wymagać wielu objaśnień), po same maszyny. Wszystko wpisuje się ładnie w elegancki, dopieszczony wizerunek, stosowany także w oprogramowaniu, publikacjach, na witrynie internetowej, a także w firmowych sklepach. Apple jest również przesiąknięte charakterystyczną, dla wielu fascynującą kulturą. Dość dobrze przedstawiono ją we wspomnianej kampanii “Think different”, w której mówiono o “szaleńcach, buntownikach, sprawiających kłopoty, tych, którzy spoglądają na świat inaczej, nie lubią zasad i nie szanują status quo, ponieważ to oni zmieniają świat”. Już w oryginalnym Macintoshu wewnątrz obudowy znajdziemy wytłoczone podpisy osób pracujących przy jego powstaniu, co może świadczyć o ich szczególnym przywiązaniu do pracy. W firmie zatrudnia się szereg osób na stanowisku... ewangelistów, mających nawracać innych na wiarę Macintoshy. Do tego mamy wspomnianego już charyzmatycznego Steve’a Jobsa, którego można kochać lub nienawidzić, ale z uwagą wypada śledzić jego coroczne wystąpienia zapowiadające nowe produkty. To Jobs właśnie nazwał rok 2003 “rokiem notebooka”, w którym wreszcie odejdzie się od wizerunku komputera przenośnego jako drugiego, zapasowego komputera, wykorzystywanego tylko w podróży. Właśnie w tym roku Apple wprowadziło nową serię znów intrygująco wyglądających PowerBooków z ekranami o przekątnych od 12” do gigantycznych 17”, w niczym nie ustępujących stacjonarnym maszynom. Wraz ze wspomnianymi już iBookami dla mniej wymagających konsumentów, jest to kolejny krok w rozwoju linii notebooków mającej już 12 lat (nie licząc falstartu w postaci opisanego szerzej w ramce modelu Portable). Apple od dawna promuje też ideę tzw. digital hub, czyli zestawu multimedialnych urządzeń, w którym komputer jest tylko jednym z elementów. Możemy do niego włączyć także telefon komórkowy (który zsynchronizujemy za pomocą programu iSync), iPoda – bardzo dobrze sprzedający się miniaturowy odtwarzacz muzyki z wbudowanym twardym dyskiem – albo niedawno wypuszczoną na rynek kamerę iSight. Do tego mamy pakiet przyjaznych aplikacji iLife umożliwiający praktycznie każdemu obróbkę grafiki, dźwięku i filmów, a także nowatorski internetowy sklep muzyczny iTunes Music Store, stanowiący być może pierwszą udaną alternatywę dla tradycyjnych sklepów muzycznych. Widać, że również i w przypadku tzw. “cyfrowego stylu życia” Apple wytycza nowe szlaki, a producenci peryferiów z krainy PC dopiero zaczynają nadrabiać zaległości. Druga strona medalu Skoro jednak Macintoshe są tak rewelacyjne, większość czytelników zapyta pewnie “dlaczego nigdy nie widziałem żadnego na oczy?” Faktem jest, że udział Macintoshy w rynku od dawna jest bardzo mały – ostatnie badania wskazują na ok. 2% – i z reguły komputery te można znaleźć tylko we wspomnianych już niszach (grafika, skład, edukacja). Apple stara się temu zaradzić na różne sposoby, jednak wciąż nie potrafi pozbyć się etykietki “komputera dla reszty z nas”. Zresztą nie tylko z tą etykietką są problemy. Słusznie bądź niesłusznie, Macintoshe przez wielu są wciąż postrzegane jako komputery bardzo drogie i – mówiąc dosadnie – dla prostych ludzi. Nietrudno też wytknąć Apple wiele naprawdę poważnych błędów popełnionych przez 20 lat istnienia Macintosha. Do tego analitycy rynku wskazują na najbardziej przepłacanego szefa wśród amerykańskich firm, jedną z gorszych rad nadzorczych oraz różnorodne zagrożenia płynące z faktu, iż zarówno sprzęt, jak i oprogramowanie pochodzą z jednej firmy. Chór krytyków uzupełniają fani, dla których iMac, powrót Jobsa i nowy system operacyjny Mac OS X stanowią zaprzeczenie wizerunku, za jaki pokochali swego czasu firmę spod znaku nadgryzionego jabłka. Gwóźdź do trumny wbija Windows XP – w opinii wielu pierwszy Windows w historii, który odebrał Macintoshowi palmę pierwszeństwa jako najbardziej przyjaznemu systemowi operacyjnemu. Ale czy rzeczywiście można mówić o trumnie? Przez ćwierć wieku istnienia Apple wieszczono jej upadek już wielokrotnie, jednak dzięki świeżym pomysłom i przełomowym innowacjom firmie za każdym razem udawało się stanąć na nogi. Nowe, aluminiowe komputery – Xserve, PowerMac G5 oraz PowerBooki – zostały przez odbiorców i krytyków przyjęte bardzo ciepło, tak samo jak i rozliczne “okołokomputerowe” przedsięwzięcia. Pamiętajmy też, iż tak naprawdę w każdym z naszych komputerów jest coś z Macintosha. Gdyby nie powstanie tego małego pudełka dwie dekady temu, nasze komputery byłyby bardziej smutne, szare, i do tego dużo trudniejsze w obsłudze... Podziękujmy więc Makowi i jego twórcom za to, że na szczęście nie utknęliśmy w roku 1984. |
Najciekawsze Macintoshe
|
Graficzny system operacyjny Nawet jeśli sprzętowe innowacje są ważne, w przypadku Macintosha bardziej niż kiedykolwiek sprawdza się powiedzenie, iż komputer jest niczym bez oprogramowania. Nie sposób więc nie wspomnieć chociaż paru słów o jego unikatowym graficznym systemie operacyjnym.
Przez lata nazwany z czasem Mac OS system ewoluował, wciąż przodując pod względem przyjazności dla użytkownika. Z czasem jednak zaczęły wychodzić na wierzch jego techniczne ograniczenia – przede wszystkim brak pełnego multitaskingu i ochrony pamięci. Zaradzono temu w 2000 roku, wydając Mac OS X, który z poprzednimi wersjami dzielił jedynie nazwę. Oparto go na Uniksie, a opakowano w Aquę – nowy, elegancki interfejs graficzny, pasujący stylistyką do półprzezroczystych komputerów.
|
Dane techniczne
Źródło: “PC World Komputer Na Gwiazdkę,” nr 1/2003, str. 32-39 | ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Strona dodana 21 grudnia 2003 roku. Copyright © 2002-2005 Marcin Wichary |
Wersja do druku | Kontakt | Mapa serwisu |