Home | Polski | |
Go back | Previous | Next |
(Note: This page is available in Polish language only. If you would like it translated to English, please let me know. Sorry for the inconvenience) |
Komputeryzujemy się [7/87] Dramatyczne tytuły z prasy krakowskiej: “Największa awaria komputerów”, “Terminale głuche i ślepe”, “W czterech miastach zamilkły komputery LOT”. “Echo Krakowa” codziennie w tym czasie podawało relacje i biura LOT-u: “Jesteśmy odcięci od świata! (...) Wczoraj od rana terminale lotowskiego systemu komputerowego w Krakowie, Katowicach, Bliwicach i Zakopanem bardzo leniwie odpowiadały na wezwanie. Na dobre zamilkły około godz. 14 – mówią kasjerki z ul. Basztowej – nie mogłyśmy zaprogramować rezerwacji i wykupu biletów. Nie można było sprawdzić czy są wolne miejsca na rejs.” “...odprzedwczoraj nie działają również komputery biur w Koszalinie, Gdańsku, Rzeszowie i dwa terminale w Warszawie(...) Kasjerki (...) nie mogą sprzedać biletu na połączenia międzynarodowe...” “Tak długa awaria nie zdarzyła się dotąd. Bezradne kasjerki wysłuchują najróżniejszych, dramatycznych nierzadko historii opowiadanych przez klientów, którzy chcą odlecieć i mogliby to uczynić, gdyby nie milczące terminale. Od trzech dni w biurze koczuje pewien pan z Brzeska, przyjeżdża świtem, wraca po zamknięciu biura. Musi pojechać do Kanady...” Co spowodowało tę “największa dotychczas awarię komputerową” i przerwanie komunikacji między miastami polskimi a głównym komputerem SITA (organizacji zajmującej się rezerwacją i wykupem biletów lotniczych na całym świecie) znajdującym się w Atlancie? Zwyczajne uszkodzenie kabla telefonicznego, łączącego warszawskie biuro LOT-u z urządzeniami SITA ulokowanymi parę kilometrów dalej, bo przy ul. Szpitalnej. Połączenie Polski z Atlantą odbywa się bowiem przez Warszawę. “Fakt, że przez 3 dni nie mieliśmy łączności ze światem, bo nie dało się (nie chciało się) naprawić dwóch drutów, stawia nas w dziedzinie korzystania z systemów elektronicznej obróbki danych o kilkanaście lat za resztą świata” – stwierdza ze smutkiem “Echo Krakowa”. * * * Trzy komisje sejmowe, Przemysłu, Nauki i Postępu Technicznego oraz Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów, zajęły się wspólnie oceną wykonania programu elektronizacji gospodarki narodowej. Dyskusja poselska, jak wynika z relacji “Życia Gospodarczego”, przebiegała w nastroju dalekim od entuzjazmu. Poseł Mieczysław Fracki, przedstawiając wnioski zespołu międzykomisyjnego, podsumował rzecz następująco: “W formułowaniu programów elektronizacji byliśmy wśród krajów socjalistycznych pierwsi, i od tego czasu zaczęła się tragedia – robimy tylko programy.” * * * Podawaliśmy w tej rubryce za prasą łódzką, iż Łódź, jako pierwsza w Polsce, wprowadzi skomputeryzowany system sterowania światłami ulicznymi, który obejmie 60 skrzyżowań w centrum miasta. “Dziennik Łódzki” informuje jednak obecnie, iż planowany poprzednio termin wdrożenia systemu (1989 r.) okazał się nierealny, a opóźnienia sięgają dwóch lat. “Komputer się spóźnia” – pisze w tytule gazeta, z treści jednak wynika, że to nie komputer, lecz producent sterowników (“Ema-Elster”), który czterokrotnie już zmieniał termin dostaw. “Przyczyną jest trudny do przewidzenia stopień komplikacji technicznej wspomnianych urządzeń oraz kłopoty zaopatrzeniowe”. * * * “Otrzymałem z Rejonu Obsługi Mieszkańców książeczkę nowych blankietów kwitów czynszowych na całe dwa lata – pisze Czytelnik “Życia Warszawy”. – Od starych różnią się tym, że wykonała je drukarka komputerowa, a każdy odcinek kwitu, niewiele większy od czterech dużych znaczków pocztowych, zawiera jednak wszystkie niezbędne dane, włącznie z nazwiskiem i imieniem lokatora, pozostawiając mu wpisanie tylko miesiąca i kwoty czynszu. – Wygodne to i proste – pomyślałem i poczułem wdzięczność dla PGM, które komputeryzując swoje prace biurowe zatroszczyło się również o mój czas i wygodę przy comiesięcznym wypełnianiu kwitu czynszowego. Ta satysfakcja stopniała jednak szybko, kiedy panienka z urzędu pocztowego wskazała mi uprzejmie plik czystych przekazów bankowych, proponując przepisanie do jednego z nich całej wyprodukowanej przez komputer treści, jako urzędowy warunek przyjęcia wpłaty. – Takie mam polecenie moich władz – zamknęła próby mojej perswazji (...) I rzeczywiście, od 11 marca żaden urząd pocztowy nie przyjmuje komputerowych kwitów.” Model komputeryzacji, w którym treść wydruku trzeba obowiązkowo przepisać ręcznie, można porównać z modelem motoryzacji, w którym do poruszania auta zaprzęgałoby się konie. Nas już jednak nic nie zdziwi. Przewidujemy kolejne zarządzenie, nakazujące np. pracownikom księgowości, żeby każde komputerowe obliczenie sprawdzali, rachując “w słupkach”. * * * “Nasza informatyka rozwija się w kierunku hackerstwa, czyli łamania zabezpieczeń programowych – powiedział Jackowi Ciesielskiemu z “Razem” Robert Maran, przedstawiciel “komputerowej młodzieży”, tzn. utalentowanych programistów w wieku szkolnym, których tygodnik “kolekcjonuje” i którym patronuje. – Jest hackerstwa SOFT (miękkie), czyli złamać i korzystać. Jest też HARO (twarde), czyli złamać i sprzedać. Znam takich, co lepiej łamią cudze programy niż piszą swoje, choć łamanie jest trudniejsze.” * * * “Nie pomoże kawa ani liście bobkowe” – stwierdza ze znawstwem “Kurier Lubelski” opisując rewelacyjny Alcomat, produkcji zachodnioniemieckiej firmy Siemens, który to mikrokomputer nie znosi pijaków i palaczy. “Po przyciśnięciu guzika w okienku wyświetlacza ukazuje się napis “Dmuchaj”. Wtedy trzeba wdmuchać półtora litra powietrza w ciągu trzech sekund. Potem zaświeca się napis “Stop”. Następnie ukazuje się papierowy wydruk zawierający m.in. dane: data, godzina, zawartość alkoholu z dokładnością do jednej setnej promila, nazwisko i imię, data urodzenia, podpis funkcjonariusza prowadzącego badanie. Ten wydruk komputerowy jest dokumentem-podstawą do uznania kierowcy za nietrzeźwego i wszczęcia dochodzenia. Alcomat jest jednocześnie tak czuły, że reaguje na zanieczyszczenie powietrza w pomieszczeniu – na. zbyt dużo dymu papierosowego – i odmawia badania do chwilisamooczyszczenia się”. Alcomat kosztował 5500 marek RFN. “Będzie obsługiwał Lublin i okolice.” * * * Budowlani ostatnio, jak wynika z danych GUS, niemal całkowicie zaprzestali budowania domów, ale to nie znaczy, że zaprzestali budowania w ogóle. Jak informuje “Głos Szczeciński”, zamierzają właśnie zbudować w Szczecinie ośrodek techniki obliczeniowej dla “wspomagania procesów produkcyjnych w budownictwie” na wypadek, gdyby procesy te kiedyś zostały wznowione. “Dla powstającego ośrodka obliczeniowego zakupiono komputer Odra 1305. Opracowywane oprogramowanie zapewni sygnatariuszom porozumienia obsługę w zakresie gospodarki materiałowej oraz gospodarki środkami trwałymi i przedmiotami nietrwałymi, doskonalenie działalności wiążącej się z problematyką finansową, płacową i kadrową, a także wspomagania obsługi inwestycyjnej i zarządzania przedsiębiorstwami.” Należy wyjaśnić, iż przedmioty nietrwałe wymienione w porozumieniu sygnatariuszy, to budynki, które uda się wznieść w chwilach wolnych od – również wspomnianego – doskonalenia działalności. Źródło: “Komputer,” popularny miesięcznik informatyczny, nr 7/87 (16), str. 10 | |
Previous | Next |
Page added on 3rd February 2003. Copyright © 2002-2005 Marcin Wichary |
Printable version | Contact | Site map |