Home | Polski | |
Go back | Previous | Next |
(Note: This page is available in Polish language only. If you would like it translated to English, please let me know. Sorry for the inconvenience) |
Komputeryzujemy się [9/89] Zaintrygował nas frapujący tytuł w “Kurierze Polskim” – “Dysk poszybował na zachodnich skrzydłach”. Niestety nie była to informacja o spotkaniu trzeciego stopnia z pozaziemska cywilizacją tylko korespondecja z gorzowskiego “Stilonu”. “Pierwszą – pilotażową partię 100 tysięcy dyskietek 5.25 cala wyprodukowały właśnie Zakłady Włókien Chemicznych “Stilon” w Gorzowie. Przeznaczone są one do pracy we wszystkich typach komputerów posiadających odpowiednie stacje dysków. Obecnie fabryka dostarcza dwa rodzaje dyskietek: o 40 ŚCIEŻKACH NA KAŻDEJ ZE STRON i o 80 ŚCIEŻKACH. W przyszłym roku zamierza rozszerzyć asortyment o DYSKIETKI JEDNOSTRONNE. (...) W tym roku montujemy dyskietki w całości z elementów sprowadzanych od zachodnich dostawców, m.in. Basf – informuje dyrektor ZWCh, Janusz Gramza – (...) ustalono, że w roku przyszłym powinniśmy otrzymać już krajowe koperty do dyskietek i włókninę, która umożliwia ich poślizg. W następnych latach mamy zamiar uruchomić u siebie produkcję własnego materiału magnetycznego i FORMATOWANIE. (...) Jeszcze w tym roku fabryka chce dostarczyć dalszych kilkaset tysięcy dyskietek, a w roku przyszłym wyprodukować ich 2 mln sztuk. Szefowie “Stilonu” zapewniają, że ich wyrób nie ustępuje zachodnim, a jest od nich znacznie tańszy. Dyskietki znalazły się w sklepach po 2100 i 2550 zł za sztukę.” (pokreślenia – K.M.) Niestety do naszego spotkania trzeciego stopnia z “polską” dyskietką jeszcze nie doszło. Wierzymy jednak zapewnieniom szefów “Stilonu”, że ich wyrób nie ustępuje zachodnim... ponieważ montowany jest “w całości z elementów sprowadzanych od zachodnich dostawców”. Dyskietki o 40 i 80 ścieżkach już mamy. Czekamy na następny sukces “Stilonu”, gdy podejmie się formatowania dyskietek. To już będzie rewelacja na skalę światowa. * * * “Dziennik Łódzki” zamieszcza wiadomość z ostatniej chwili. “Urząd Pocztowy Nr 1 przy ulicy Tuwima 38 w Łodzi jako pierwszy w Polsce został wczoraj wyposażony w komputer firmy IBM, który zastąpi zwykłą kartotekę rachunków za opłaty radiowo-telewizyjne. Do tej pory wszelkie wpłaty i kontrole ponad 400 tysięcy rachunków dokonywane były “ręcznie” przez 25 pań. Komputer posiada natomiast dziewięć stanowisk. (...) Jeden z ekranów komputera znajdzie się w okienku, gdzie przyjmowane są reklamacje. Dzięki temu wszystko będzie można błyskawicznie sprawdzić, a ewentualne zmiany skorygować. (...) od poniedziałku rozpocznie się przekazywanie danych z papierowej kartoteki do elektronicznego mózgu.” Drodzy Czytelnicy, spróbujcie odpowiedzieć na kilka pytań: O ile zwiększyło się zatrudnienie w związku z prowadzeniem komputera? O ile wydłużyły się kolejki do okienka z “ekranem”? W której szafie schowano kartotekę rachunków i kto ją dalej prowadzi? Odpowiedzi na te pytania to część obrazu pt. komputeryzacja po polsku. * * * “Komputeryzują Urząd Miejski w Gdańsku!” – tak zaczyna swą relację “Wieczór Wybrzeża” - “(...) Pomysł zastosowania na szeroką skalę komputerów w pracy urzędników gdańskiego ratusza zrodził się w czerwcu ub. r. (...) nie można dłużej zwlekać z wprowadzeniem technicznych nowinek do administracji. Czas najwyższy skończyć z obrazem panienki przekładającej papiery z szuflady do szafy, z segregatora do teczek, bezradnie przerzucającej sterty dokumentów, by udzielić odpowiedzi interesantowi. Do tego pomysłu udało się (...) przekonać nie tylko szefów, ale także pracowników urzędu, którzy przecież będą w przyszłości obsługiwać maszyny. Pozytywną opinię wydała również Miejska Rada Narodowa w Gdańsku. (...) W listopadzie ub. r. gotowa już była kompleksowa koncepcja komputeryzacji urzędu. (...) za 2 lata komputery znajdą się na usługach wszystkich wydziałów gdańskiego urzędu.” Długa i ciężka to droga, od pomysłu do... decyzji. Ciągle trzeba kogoś przekonywać do tych nowinek technicznych znanych od lat. Widzimy oczyma wyobraźni urząd miejski za dwa lata (to epoka w informatyce). W każdym pokoju błyszczy ekran monitora. Panienka nadal bezradnie... naciska klawisze, by udzielić odpowiedzi interesantowi. Kolejki pod drzwiami coraz dłuższe. Zza drzwi natomiast dochodzą odgłosy melodyjek, strzałów, piski i warkoty tak charakterystyczne dla komputerowych gierek. Nie jest to przesadna wizja, odgłosy te regularnie dochodzą do naszych uszu, gdy dzwonimy do jednej z szacownych firm, która już się skomputeryzowała. Odpowiedź na pytanie postawione przez “Wieczór Wybrzeża” w tytule “Ułatwią czy utrudnią życie urzędnikom i petentom?” jest jedna. Utrudnią, bo nie szklanka słomkowej herbaty będzie ich atrybutem, a migający ekran i klawiatura. Już nie gazeta będzie służyła do zabicia czasu, a komputerowa gra. Nam petentom zewsząd nędza. A może tak dla dobra petentów i urzędu zwolnić te bezradne panienki i zatrudnić zaradne. Tańsze to od komputerów i skuteczniejsze. * * * W “Sztandarze Młodych” przeczytaliśmy o lubelskiej spółce “Intercad”, która “zajmuje się głównie dystrybucją. OPROGRAMOWAŃ “CAD-CEM” tj. systemami, które zaskakują najbardziej wytrawnych i krytycznych projektantów. (...) Kierownik spółki, 27-letni absolwent Politechniki Lubelskiej – inż. mgr Mirosław Bara, twierdzi – i opinie swoje przedstawia projektantom podczas prezentacji na ekranie komputerowego monitora – że systemy te umożliwiają praktycznie wszechstronne ZASTOSOWANIE KRESKI TECHNOLOGICZNEJ w projektowaniu najrozmaitszych detali. (...) Każda placówka konstrukcyjno-projektowa fundując sobie (jest to możliwe już za 10 tys. marek lub za złotówki) oprogramowania “CAD-CEM” może zrezygnować z tradycyjnych desek i pulpitów kreślarskich.” (...) “Intercad” nawiązała ścisłą współpracę z niektórymi polskimi uczelniami oraz Zakładem Doskonalenia Zawodowego w Lublinie (...) współpraca polega na tym, że “Intercad” wyposaża uczelnie i ZDZ w zestawy najnowocześniejszych urządzeń komputerowych przystosowanych do systemów “CAD-CEM”, będzie przeszkalała w macierzystej firmie w RFN młodych informatyków z polskich uczelni. W zamian – ZDZ i uczelnie – zajmą się przygotowaniem kadry nie tylko do obsługi sprzedawanego w Polsce sprzętu, ale do samodzielnego OPROGRAMOWANIA NOWYCH TEMATÓW dla potrzeb zakładów przemysłowych. (...) Lubelska spółka (...) zamierza od nowego roku szkolnego pomoc w szkoleniu – w zakresie komputerowego programowania – uczniów średnich szkół technicznych Lubelszczyzny i techników przyzakładowych dużych zakładów przemysłowych, które skorzystają z handlowej oferty “Intercadu”. Dzisiaj (...) inżynier czy technik bez wiadomości z zakresu informatyki i CAŁEJ DZIAŁKI KOMPUTEROWEJ – jest specjalistą niedoszkolonym.” (podkreślenia – K.M.) Cieszy nas ta wspaniała współpraca firmy i uczelni, która jest korzystna dla obu stron. Cieszy również chęć niesienia kaganka komputerowej oświaty ludowi Lubelszczyzny i słusznie, że tylko tam gdzie skorzystano z “handlowej oferty” firmy. Stara zasada – coś za coś – sprawdza się i w komputerowym świecie. Smuci jednocześnie taki stan finansowy szkolnictwa, który nie pozwala na zakup wszystkich niezbędnych urządzeń i oprogramowania, by kształcić specjalistów korzystając z nowoczesnego sprzętu. Mamy nadzieję, że studenci uczelni lubelskich poznają “całą działkę komputerową” i “wszechstronne zastosowanie kreski technologicznej”, będą mieli dostęp do wszelkich “oprogramowań”, co pozwoli im samodzielnie “oprogramować nowe tematy”. * * * W “Trybunie Ludu” znajdujemy relację z wizyty w “Bielkonie”. “Zakłady Przemysłu Odzieżowego “Bielkon” w Bielsku-Bialej są pierwszym w polskim przemyśle odzieżowym posiadaczem podwieszonego transportu wewnętrznego “Datatron” firmy “Duerkop”. System, który jesienią ub. roku wprowadzono w zespole marynarkowym fabryki, jest sprzężony z supernowoczesnym komputerem IBM, dzięki czemu w każdej chwili dysponuje on pełną informacją dotyczącą zaopatrzenia poszczególnych stanowisk, a także samoczynnie zaopatruje je w brakujące elementy. Każdy pracownik przed przystąpieniem do pracy otwiera maszynę, na której będzie pracował, własną kartą identyfikacyjną. Od tej chwili wszystko co wyprodukuje, będzie zapisane w pamięci komputera na jego osobiste konto. – To jest wielki krok do przodu, prawdziwa rewolucja w organizacji pracy – mówi Piotr Pałka, zastępca dyrektora do spraw administracyjno-handlowych “Bielkonu” – Tyle że nasi ludzie muszą się teraz przekonać do tego systemu, co nie jest łatwe. Teraz trzeba pracować “jak w zegarku”. Rytm pracy jest wymuszony przez maszyny. Jeżeli pracownik nie nadąża, komputer wycofa z jego stanowiska odpowiednią ilość nie zmontowanych marynarek, odstawiając je do magazynu, co natychmiast odbije się na akordowych zarobkach. (...) To dopiero początki – twierdzi szef produkcji “Bielkonu” Andrzej Nawrat. (...) Przerwy w pracy, które nie powinny się zdarzyć, spowodowane są, jego zdaniem, błędami ludzkimi, które z czasem można wyeliminować. (...) Udajemy się do komórki przygotowania produkcji. Tu też wielka nowość – urządzenie “Gerber” do komputerowego stopniowania szablonów. (...) Jeśli dawniej przygotowanie szablonów jakiegoś wzoru trwało 2 tygodnie, to komputer robi to w ciągu 3 godzin. Można zmniejszyć ilość zużywanej tkaniny, gdyż komputer optymalnie ułoży szablony i pozwoli lepiej zaplanować krojenie. (...) nie ma odwrotu od nowoczesności. Problem tylko w tym, aby na nią zarobić.” Oto komputerowa rewolucja w zespole marynarkowym “Bielkonu”. Komputer dyktuje tempo pracy, liczy marynareczki, a nawet jak trzeba obetnie premie. A dyrekcja dziwi się, że szanowna załoga niezbyt go lubi. No cóż, kto lubi jak mu się zabiera forsę, nawet sprawiedliwie. Wierzymy, że przerwy w pracy, o których mówi dyrektor – “nie powinny się zdarzyć” – to ludzkie błędy, a nie nowa odmiana luddyzmu. Źródło: “Komputer,” popularny miesięcznik informatyczny, nr 9/89 (42), str. 11-12 | |
Previous | Next |
Page added on 30th March 2003. Copyright © 2002-2005 Marcin Wichary |
Printable version | Contact | Site map |