Home | Polski | |
Go back | Previous | Next |
(Note: This page is available in Polish language only. If you would like it translated to English, please let me know. Sorry for the inconvenience) |
A jednak po polsku! Ostatnio byłem świadkiem gorącej dyskusji między przedstawicielami firm komputerowych z USA i Europy na temat pisowni jednego ze słów kluczowych języka programowania. Sprawa dotyczyła słowa COLOR po amerykańsku i COLOUR po angielsku. Okazuje się więc, że wbrew propagowanym u nas opiniom – istotne jest dla Amerykanina czy Anglika, aby tekst programu był zgodny z mową potoczną. Podobnie Francuzi stwierdzają, że będą w całości tłumaczyć normy języków programowania na język francuski – łącznie ze słowami kluczowymi. W Polsce zagadnieniem tym zajęło się ostatnio Polskie Towarzystwo Informatyczne. W stanowisku Prezydium PTI (Biuletyn PTI nr 7-8, 1985, Informatyka nr 11’1985) w sprawie wprowadzenia informatyki do szkół znalazło się też stwierdzenie, że polskie komputery powinny być wyposażone w polski alfabet – na klawiaturze, ekranie, drukarkach oraz w oprogramowaniu. Na seminarium zespołu PTI (1985.10.09, Warszawa) podczas dyskusji tego problemu prezes PTI, prof. W. M. Turski. stwierdził w swoim wystąpieniu, że jesteśmy narodem, który przez wiele lat jedyne co miał ze swej narodowości, to język – musimy więc o tym pamiętać. Ilustracją tej wypowiedzi było zdanie: ZADANIE KATA NA LACE. Niestety, poglądy wielu informatyków przypominają mi znane z nauki o historii literatury polskiej poglądy otoczenia Imć Mikołaja Reja z Nagłowić. Musiał on wreszcie zawołać, że Polacy nie gęsi też swój język mają. Otoczenie zaś wolało gadać i pisać po łacinie, bo wtedy pospólstwo z trudnością mogło dostąpić zrozumienia, o czym mowa. Ilustracją skutków pobłażliwości i lekceważenia języka może być mój ulubiony przykład z systemu DOS RW dla SM4. System ten wyposażony w terminal z alfabetem angielskim i rosyjskim zgłasza gotowość słowem KOMMAHД lub też wypisuje słowo EPPOP, albo nie reaguje na popularną nazwę programu PIP (wpisaną jako rir). Zanim jednak podsumujemy dotychczasowe dyskusje na temat spolszczenia języków programowania – ustalmy, że dotyczy to tylko systemów i języków bezpośrednio użytkowanych przez ogół nieprofesjonalistów. Informatykom pozostawiamy konieczność nauczenia się języka ojczystego komputerów – języka angielskiego. Możemy się jedynie cieszyć, że to nie Arabowie albo Japończycy skonstruowali pierwszy komputer. (por. W. Iszkowski, Nasz drugi język, Informatyka 9’1984). Obecny stan wyposażenia komputerów charakteryzuje się całkowitym brakiem przystosowania ich do języka polskiego. Brak klawiatury z polskimi literami: ą,ć,ę,ł,ń,ó,ś,ź,ż oraz ekranów z rastrami tych znaków. Także wszystkie drukarki, mogące już drukować prawie wszystko – nie są wyposażone w polski zestaw znaków. Również standardowe oprogramowanie komputerów nie uwzględnia alfabetu polskiego. Pomijam tutaj próby częściowego definiowania znaków jako dodatkowych symboli specjalnych – gdyż dość trudno jest je zainstalować nawet w edytorze tekstów takim, jak Wordstar. Konstruowanie znaków przez nakładanie dwóch znaków na siebie uważam za pomysł chybiony. Podstawowym warunkiem rozwoju informatyki w Polsce jest wyposażenie komputerów w zestaw polskich znaków. Do rozstrzygnięcia pozostaje umieszczenie tych znaków w zestawie kodu ASCII oraz równoważnego mu kodu ISO. Należy również rozważyć najlepszy układ klawiszy na klawiaturze. Dotychczasowy system nie jest ergonomiczny. Oczywiście, również drukarki powinny być wyposażone w taki zestaw polskich znaków. Co więcej wszyscy krajowi producenci powinni stosować ten sam układ znaków. Bezdyskusyjne jest dopuszczenie akceptacji polskich liter w komentarzach języka, w identyfikatorach obiektów, w napisach oraz w komunikatach o błędach. Do rozstrzygnięcia pozostaje problem porównywania leksykograficznego tekstów. Rozwiązanie to jest bowiem zależne od ułożenia znaków w zestawie kodów. Zaakceptowanie polskich tekstów przez translatory języków programowania nie powinno nastręczać kłopotów – oczywiście tylko wtedy, gdy nie są to produkty kopiowane w postaci binarnej. Takie wykorzystanie języka polskiego pozwoli już na usunięcie wielu terminów żargonowych. Młodzi użytkownicy komputerów, co prawda, szybko przyswajają sobie nie znane słowa – ale są to słowa obce, nie znane, i dlatego często są źle odmieniane oraz wymawiane. Nie chcę już tutaj przytaczać przykładów, które ostatnio słyszałem w radiu czy telewizji. Najbardziej kontrowersyjnym problemem jest wykorzystanie polskich słów kluczowych języka. Inaczej mówiąc, dyskutowane jest pełne przetłumaczenie języka. Dla wielu pomysł ten jest obrazoburczy i przytaczają oni wtedy następujące argumenty:
Obecnie już czas, aby wykazać całkowitą bezpodstawność tych opinii. Osobiście uważam, że im szybciej informatyka nie będzie się kojarzyć z językami obcymi, tym łatwiej zostanie zaakceptowana. Na marginesie, nie powinna ona też kojarzyć się z żółwiem rysującym na ekranie kwadrat, co usilnie ostatnio próbuje przekazać telewizja. Uważam, że kolejne nowoczesne translatory języków z równym powodzeniem będą akceptowały różne narodowe alfabety i zestawy słów kluczowych wraz z ich odmianą przez przypadki i osoby. Oczywiście wersję polskojęzyczną trzeba zaimplementować w Polsce! Kolejny argument obalił prof. W. M. Turski podczas dyskusji na wspomnianym spotkaniu, zadając pytanie: Ile to programów napisanych przez Jasia Kowalskiego (przepraszając wszystkich Janów Kowalskich) ma szansę sprzedaży w innych krajach. I jeszcze o ostatnim argumencie. Ile jest w nim prawdy, mogą powiedzieć wszyscy ci, którzy po nauce Fortranu, Algolu i Pascala próbowali z trudnością poznać Simulę, Lisp czy Prolog. W obecnej chwili mamy już spolszczone wersje języków Basic i Logo, działające na mikrokomputerach Spectrum. Obie mają jeszcze nie najlepiej dobrane niektóre polskie słowa kluczowe, ale każda droga zaczyna się od wybojów. Efektem spotkania zespołu PTI było utworzenie grupy roboczej, której zadaniem ma być opracowanie i implementacja polskiej (a nie spolszczonej) wersji języka Logo. PTI wzięło na siebie trud częściowego sfinansowania tych prac. Od siebie proponuję, aby zamiast żółwia użyć nieco bardziej żwawego i swojskiego zwierzaka, na przykład chomika lub zająca, istnieje też propozycja, aby był to kurczak. Źródło: “Informatyka,” nr 1/1986, str. 29 | |
Previous | Next |
Page added on 10th May 2003. Copyright © 2002-2005 Marcin Wichary |
Contact | Site map |