Strona główna | English | |
Powrót | Poprzedni | Następny |
Terminator terminologiczny [8] W światku dziennikarskim zwykło się stosować zasadę, zgodnie z którą listy nie podpisane pozostają bez odpowiedzi. Wszelako zasady na to są zasadami, by czynić od nich odstępstwa. List – podpisany Czytelnik (w trakcie lektury myślałem, że podpis będzie w rodzaju: Prawdziwy Polak) – wart jest zainteresowania, bowiem w potoku mniej lub bardziej uzasadnionych zarzutów znalazło się sformułowanie dosyć interesującego problemu. Powiada się, że donosy nobilitują – nic przeto dziwnego, iż miłe ciepło wsączył w mą duszę również fakt, że Czytelnik łaskaw był przesłać swoje zarzuty na ręce redaktora naczelnego, a nie moje. Dosyć wszakże tych uzasadnień – przejdźmy do meritum. Pisze nasz rodak anonim: “Zawsze byłem przekonany, że między innymi w zakresie obywatelskiego obowiązku Waszego Pisma jest popularyzowanie tej burzliwie rozwijającej się dziedziny (z którą styczność w niedługim czasie będzie powszechna, choćby ze względu na planowane wprowadzenie komputerów do szkół) językiem zrozumiałym dla każdego Polaka, a nie tylko hermetycznie zamkniętej kasty kilku tysięcy “informatyków”. Ten cudzysłów dotyczy informatyków, którzy wprawdzie bardzo płynnie wypowiadają słowa “dżojstik”, “interfejs” czy “kompiuter”, ale bez słownika już ich nie napiszą i bardzo często na tym kończy się ich popisowa wiedza informatyczna.” Pozostawiając na boku “obywatelski obowiązek”, cudzysłów zastosowany wobec kolegów informatyków i uszczypliwy “kompiuter”, czyli zgryźliwości z pozycji bogoojczyźnianych, otrzymamy tezę, iż treść artykułów drukowanych w miesięczniku “Komputer” winna być podawana w taki sposób, by była zrozumiała dla wszystkich. Tezę tę autor listu doprowadza zresztą wręcz do absurdu pisząc nieco dalej: “Gdybyśmy dzisiaj przeprowadzili ankietę z pytaniem np. co to jest “microdrive” – jak P. Redaktor uważa, co przeciętny Polak by odpowiedział? Nic, albo w rodzaju – może to dryfowanie, może tratwa. Stawiając pytanie: z czym komu się kojarzy “taśmopętla”, czy również odpowiedź byłaby taka niedorzeczna?” Akapit ten można oczywiście wyśmiać – wszak rzeczony w sprawie “przeciętny Polak” mógłby sobie pomyśleć, że ta taśmopętla, to nowy rodzaj szubienicy – problem jednak pozostaje. Imperatyw – piszcie tak, by wszyscy was rozumieli, wygląda powabnie. Przypominam sobie, że w jednym z wywiadów prof. Władysław Tatarkiewicz powiedział, iż marzy mu się napisanie historii filozofii dla dzieci, że jest to możliwe, że bariera percepcji sprowadza się do języka. Prof. Tatarkiewicz był genialnym popularyzatorem, a jednak historii filozofii dla dzieci nie napisał. Cóż nam, maluczkim, przystoi w takim razie czynić? Bez wątpienia nie uda się opisać programu dBase III Plus w taki sposób, by człowiek, który nigdy nie widział komputera, potrafił siąść do klawiatury i przygotować kartotekę personalną dla kadrowca w swoim zakładzie pracy. Ponieważ nie jest to w ogóle możliwe, nikt w redakcji takich celów sobie nie stawia. Najprościej mówiąc w warstwie językowej staramy się uzyskać pełną jednoznaczność terminologii, unikając oczywistych błędów i dążąc do sformułowań w miarę możliwości lapidarnych i zgrabnych. Ponieważ jednak problem jest bardzo ważny i łączy się z pytaniem: dla kogo wydawane jest pismo “Komputer”, powrócimy do niego za miesiąc. Źródło: “Komputer,” popularny miesięcznik informatyczny, nr 1/88 (22), str. 11 | |
Poprzedni | Następny |
Strona dodana 3 lutego 2003 roku. Copyright © 2002-2005 Marcin Wichary |
Wersja do druku | Kontakt | Mapa serwisu |