www.aresluna.org/attached/computerhistory/ks/8712 | |
(Note: This page is available in Polish language only. If you would like it translated to English, please let me know. Sorry for the inconvenience) |
Komputeryzujemy się [12/87] Bardzo podejrzliwie odniosła się prasa do projektu zjednoczenia przedsiębiorstw przemysłu elektronicznego w spółkę “Elpol”. Cytowaliśmy w poprzednim numerze, co na ten temat pisało “Życie Gospodarcze”, teraz zacytujemy “Politykę”: Grupa dyrektorów polskiego przemysłu elektronicznego opracowała projekt nowego układu scalonego o dużej skali integracji. Niestety, nie jest to informacja z dziedziny techniki – TAM AKURAT WSZYSTKO PO STAREMU I POMALUTKU (podkr. nasze). Projekt dotyczy scalenia całego przemysłu elektronicznego w jednej wielkiej organizacji. (...)Nietrudno zrozumieć, dlaczego dyrektorzy, a także załogi wielu przedsiębiorstw, popierają rozmaite formy koncentracji w przemyśle. Jest to zgodne z logiką obecnego systemu, określanego często jako “przetargowo-uznaniowy”. Duża zwarta struktura organizacyjna ułatwia zdobycie dla swojej branży maksimum ulg i przywilejów. (...) Ale jeśli pozwolimy na odradzanie się silnych zgrupowań branżowych, oznaczać to będzie odwrót w stronę starego systemu, za którym tęskni wielu ludzi z przemysłu. Ten wariant już ćwiczyliśmy. Dla sprawiedliwości musimy jednak dodać, że ta sama “Polityka” w tym samym numerze zamieściła na temat spółki także wiele informacji pozytywnych, jak np. tę, iż nie jest prawdą, że powołanie spółki oznacza monopolizację przemysłu elektronicznego. Przeciwnie, ona właśnie będzie łamała monopole. Informacje te pochodzą z najlepszego źródła, bo od samej spółki “Elpol”. * * * “Wieczór Wrocławia” zainteresował się, co przeszkadza w pracy zakładom “Elwro”. Dowiedział się, że brakuje penset, obcinaków, lutownic, w ogóle narzędzia są mocno zużyte, a nowych nie ma gdzie kupić, brakuje laminatu do obwodów drukowanych, brakuje pakietów, brakuje podstawek do montażu, kooperacja kuleje, zakład boryka się z kłopotami zaopatrzenia w materiały hutnicze, podzespoły, płytki jedno- i wielowarstwowe, nie można dobrze zorganizować pracy, bo z braku materiałów wciąż przerywa się jedną robotę, żeby wziąć się za inną, w dodatku nawet oświetlenie stanowisk pracy jest kiepskie, a krzesła montażystek tak niewygodne i powykrzywiane, że pracujące przy montażu kobiety nabawiają się chorób kręgosłupa. Dziennikarz “Wieczoru”, który odwiedził “Elwro”, stwierdza, że dokładnie o tym samym pisał podczas swojej poprzedniej wizyty dwa lata temu. Z rzeczy nowych wymienia hasło wiszące na drzwiach przed wejściem na jeden z wydziałów: “Przyspieszać – mądrze działać”. * * * Smutny koniec komputera Meritum obwieszcza “Gazeta Robotnicza”. Zakład Elektroniki Użytkowej i Podzespołów w Płakowicach koło Lwówka, który przejął w ubiegłym roku tę produkcję, zamierza wypuścić jeszcze tylko 300 sztuk i na tym skończyć. Kupiona niegdyś w Elzabie licencja na produkcję tego urządzenia okazała się nie najlepsza i trzeba było się z niej szybko wycofać. Już przypominaliśmy w tej rubryce, że w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych zapowiadano przeprowadzenie za pomocą Meritum rewolucji mikrokomputerowej w polskich szkołach. W Płakowicach zamiast Meritum będzie produkowana klawiatura dla Juniora. Jak wszystkim wiadomo, rewolucję mikrokomputerową w polskich szkołach przeprowadzimy za pomocą Juniora właśnie. Zawiadomimy czytelników, gdy tylko rewolucja nastąpi. * * * W “Trybunie Robotniczej” Bronisław Muszyński zastanawia się, dlaczego w Polsce niemal całkowicie zarzucono tzw. sieciowe sposoby planowania inwestycji i remontów (czyli po prostu matematyczne metody optymalizacji tych prac), znane kiedyś i często stosowane, i to zarzucono akurat wówczas, gdy pojawiły się mikrokomputery nadzwyczaj ułatwiające stosowanie metod sieciowych. Budowania modeli sieciowych można nauczyć się w ciągu tygodnia, a posługiwania mikrokomputerem do obliczania siatek w 1-2 dni. Mimo to chętnych do stosowania metod sieciowych nie ma. Im zaś większe występują trudności w zaopatrzeniu w materiały, im trudniej o wykonawców i sprzęt, tym bardziej “sieć” się przydaje dla koordynacji całego procesu. Dlaczego więc nikt jej nie chce? Odpowiedź autora brzmi: Większość wykonawców unika siatek, bo z nich można się zbyt dużo dowiedzieć. Kolejne aktualizowane harmonogramy sieciowe stanowię bardzo przejrzystą historię budowy, są obrazem jej stanu aktualnego i pozwalają też z dużym prawdopodobieństwem programować dalszy przebieg realizacji. Za pomocą siatki łatwiej wskazać odpowiedzialnych za niedotrzymanie terminu, dowieść, że nie zawsze były winne tzw. obiektywne trudności. Więc na wszelki wypadek lepiej nie robić siatek, bo potem trudniej wytłumaczyć się. Klarowność – to “wada” metod sieciowych... * * * W “Głosie Szczecińskim” F. Czaplicki przytacza dane, które – jak twierdzi – “nie napawają optymizmem”: Wśród głównych księgowych 55 proc. stanowię kobiety. (...) Wśród ogółu zatrudnionych pracowników w służbach finansowo-księgowych aż 91 proc. to kobiety. Redakcjom “Przyjaciółki” oraz “Kobiety i Życia” donosimy, że F. Czaplickiego martwi tak wysoki stopień feminizacji zawodu księgowego, niech się z nim porachują. Nas, jako redakcję “Komputera” zaciekawiło, iż stowarzyszenie księgowych (a zapewne jego nieliczna część męska) zasadniczych zmian i zainteresowania zawodem księgowego upatruje w coraz szerszym wdrażaniu nowoczesnej techniki komputerowej w jednostkach gospodarczych. Duże zainteresowanie młodzieży techniką komputerową stwarza szansę przełamywania dotychczasowych stereotypów myślenia o zawodzie księgowego. Krótko mówiąc, księgowość przyszłości to PRAWDZIWI MĘŻCZYŹNI ZE SWOIMI KOMPUTERAMI. Kobietom z rzeczy nowoczesnych przynależy raczej pralka automatyczna. * * * Wśród argumentów przemawiających za koniecznością komputeryzacji kas biletowych PKP, przytacza Anna Romaszkan w miesięczniku “Zarządzanie” również taki: Przez 20 lat nie było zmian w cenach biletów, a teraz niedawno była trzecia od 1982 r. podwyżka. W tradycyjnych drukarkach po każdej tego typu zmianie trzeba, jak to się określa fachowo “przecenić”, czyli przerobić setki metalowych płytek znajdujących się w szafach z biletami na inny układ. Jaka operacja trwa nieraz kilka miesięcy. A w komputerze wystarczą dwie godziny na wprowadzenie wszystkich zmian w cenach biletów. Przeczytawszy to, jesteśmy już mniejszymi niż poprzednio zwolennikami nowoczesności na kolei. System tradycyjny, co by nie mówić, miał jednak swoje dobre strony... * * * Tytuł z “Gazety Krakowskiej”: Dyskietki komputerowe w darze krakowiankom. W tekście jest mowa o tym, że Zespół Opieki Zdrowotnej nr 1 w Krakowie chciał przeprowadzić masowe badania profilaktyczne wykrywające zmiany nowotworowe u kobiet i do ewidencji badanych zamierzał wykorzystać technikę komputerową. Niestety, Zespół Opieki Zdrowotnej komputery wprawdzie miał, ale nie miał... dyskietek. Z powodu braku kilkudziesięciu dolarów nie będzie można wykorzystać sprzętu wartości wielu milionów – alarmowała wówczas “Gazeta Krakowska”. Wieść o kłopotach poszła w świat. I oto p. Willy Pływaczewski, polskiego pochodzenia, choć urodzony i wychowany w Norwegii, przeczytał artykuł i ofiarował 80 dyskietek. Sprawa znalazła więc szczęśliwy finał. Cieszymy się, że i prasa miała w tym swój udział. Ma gdzie magazynować dane ZOZ. Badania profilaktyczne krakowianek mogą być kontynuowane. My też się cieszymy, ale od siebie dodamy, że MODEL KOMPUTERYZACJI BEZ DYSKIETEK jest rzeczywiście tańszy i pozwala zaoszczędzić nieco dewiz, lecz tylko pod warunkiem, że nadal zgodzi się dokupywać dyskietki pan Willy Pływaczewski z Norwegii albo np. jakiś pan John Kowalsky z Chicago. Jeśli jednak panowie ci dojdą do wniosku, że instytucję, która stać było na milionowy wydatek na komputery, powinno być też stać na groszowy wydatek na dyskietki, wtedy cała ta kalkulacja weźmie w łeb. Nie przyzwyczajajmy się więc raczej do tego rodzaju oszczędności. Dojść może do tego, że Zespół Opieki Zdrowotnej zakupi karetkę sanitarną z trzema tylko kółkami – bo jednak to taniej, a potem gazety zaczną rozczulać naszych rodaków za granicą, że karetka nie może wozić chorych, gdyż brak jej czwartego kółka. Mimo kryzysu naprawdę możemy sobie jeszcze pozwolić zarówno na to czwarte kółko, jak i na dyskietki komputerowe. Bardziej chyba niż na ośmieszanie się w taki sposób. Źródło: “Komputer,” popularny miesięcznik informatyczny, nr 12/87 (21), str. 10 |
Page added on 3rd February 2003. |