![]() | Home | ![]() |
![]() |
|
![]() |
|
![]() ![]() ![]() |
(Note: This page is available in Polish language only. If you would like it translated to English, please let me know. Sorry for the inconvenience) |
Komputeryzujemy się [12/88] Dla przyszłych historyków okresu burzliwej polskiej komputeryzacji podajemy garść tytułów tekstów prasowych wraz z krótkim omówieniem ich treści. Teksty te będą mogły służyć dziejopisom jako materiały źródłowe. * * * “Dlaczego Meritum przegrało z Juniorem” – “Walka Młodych”. Odpowiedź na pytanie postawione w tytule brzmi: “Naszym błędem (popełnionym na samym wstępie przygody z Meritum) było to, że oparliśmy konstrukcję urządzenia na amerykańskim wzorcu, który nie znalazł uznania w Europie. Stąd mizerna ilość gotowych programów rozrywkowych czy edukacyjnych, które można by zastosować w Meritum. Mówiąc inaczej, NASZ MIKROKOMPUTER ŚWIETNIE NADAJE SIĘ DO PRACY CZY NAUKI PROGRAMOWANIA, ALE NIE MOŻE SŁUŻYĆ JAKO ZWYKŁA MASZYNKA DO GIER TELEWIZYJNYCH” (podkr. nasze). I historyk już będzie wiedział, dlaczego Meritum nie trafiło do szkół. Zawiniła skłonność kierowników resortu Edukacji Narodowej (dawnej Oświaty i Wychowania) do rozrywki! Cóż począć, gdy nad pracę i naukę programowania przedkłada się grę w Zorro? * * * “Mają na czym liczyć... długi” – “Wieczór Wrocławia”. Wrocławska popołudniówka ujawnia tajemnice finansowe Zakładów Elektronicznych “Elwro”: “Elwro” pieniędzy ma niewiele. Nawet zalega z zobowiązaniami wobec budżetu państwa. Zakładom brakuje pieniędzy, ponieważ ostatnio regułą staje się to, że odbiorcy wyrobów “Elwro” nie płacą. Na początku sierpnia dziesiątki dłużników zalegało z płatnościami w wysokości 7 miliardów złotych! Jak by nie było, stanowi to 20 proc. planowanej rocznej produkcji. Całe szczęście, że połowa produkcji przeznaczona jest na eksport. Odbiorcy zagraniczni płacą terminowo. Gdyby cała produkcja szła na rynek, to pewnie “Elwro” szykowałoby się do zlicytowania (...) Zwłaszcza przedsiębiorstwa państwowe coraz bardziej cierpią na brak gotówki. To one właśnie winne są “Elwro” za zakupiony tam sprzęt, w tym za komputery, 7 miliardów. Na świeżo nabytych komputerach łatwiej im będzie obliczyć swoje długi, ale czy stąd wyniknie szansa przyspieszenia ich spłat?” * * * “Którędy do komputerowego raju?” – “Gazeta Olsztyńska”. Gazeta słusznie stwierdza, że informatycy tak mało u nas zarabiają, że jako niezmiernie tania siła robocza mogliby cieszyć się zainteresowaniem kapitalistów zachodnich. “Z Polski można zrobić prawdziwy raj komputerowy. Trzeba tylko znaleźć przepisy i ludzi oraz spowodować napływ na nasz rynek zachodniego kapitału i w ślad za tym zamówień. Byłby to świetny interes dla obu stron, zważywszy, że koszty wytwarzania są u nas niewspółmiernie niskie w porównaniu z Zachodem. A konkretnie, koszt jednego stanowiska pracy w Europie Zachodniej waha się miesięcznie od 15 do 20 tys. DM (brutto), u nas – około 400 tys. złotych. Przeliczając te 400 tysięcy złotych na marki, wszystko jedno po jakim kursie, wyraźnie widać, że jesteśmy bardzo tani, a więc konkurencyjni dla światowych potentatów.” * * * “Elektronika dla szarego człowieka” – “Kierunki”. Informatycy są tani – to już wiemy. Ale dlaczego są dobrzy? “Wysoki profesjonalizm naszych programistów bierze się, o dziwo, z sytuacji panującej w Polsce. Nie mają oni tak łatwego i szybkiego dostępu do literatury, nowinek technicznych, jak ich zachodni koledzy. Do wielu rzeczy polscy programiści dochodzą sami. Muszą przy tym znać doskonale sprzęt i język programowania.” Zwracamy uwagę historykom: POLITYKA NIEPŁACENIA ORAZ BRAKU KONTAKTU Z LITERATURA I NOWINKAMI TECHNICZNYMI KRYŁA, JAK SIĘ OKAZUJE, NIEOCZEKIWANE SZANSĘ! * * * “Komputeryzacja po polsku” – “owiny Jeleniogórskie”.1) Łyżka dziegciu w beczce miodu, czyli refleksja, że Polak wprawdzie w informatyce potrafi, ale nie zawsze. Otóż zgorzeleckie przedsiębiorstwo “Famago” od połowy lat siedemdziesiątych było użytkownikiem komputerowego systemu ewidencji materiałowej prowadzonego w oparciu o sprzęt zakupiony w NRD. W początkach lat osiemdziesiątych sprzęt się zużył, a nowego (ani części zamiennych) kupić się nie dało, bo NRD zaprzestało produkcji. “Podobne kłopoty zaczęły mieć inne przedsiębiorstwa związane z polskim górnictwem, więc Centralny Ośrodek Informatyki Górnictwa zaproponował wdrożenie w miejsce enerdowskich maszyn polskich mikrokomputerów o symbolu PSDP-90 (...) Pierwsze z nich posiadały zbyt małą pamięć operacyjną i wymagały odpowiednich przeróbek (...) Oprogramowanie do nich miało być gotowe w pierwszym kwartale 1985 roku, COIG nie wywiązał się jednak w terminie z tego zadania. Dopiero w 1987 roku “Famago” otrzymało oprogramowanie, w marcu przyjechał jego autor i przeszkolił operatorów. W czerwcu wprowadzono aktualne stany magazynowe do PSPD, a w lipcu zaczęło się wdrażanie na tych urządzeniach systemu ewidencji materiałowej. Obliczenia były jednak dublowane na rozsypujących się maszynach niemieckich. Z czasem okazało się, że było to posunięcie słuszne, bo na polskich komputerach powychodziły “różne sprawy” nie mające wiele wspólnego ze stanami faktycznymi. We wrześniu “Famago” otrzymało nową wersję systemu. Uznano, że tym razem będzie ona już prawidłowa i materiałówkę za ten miesiąc robiono tylko na PSPD. Po wysłaniu dysków do Wrocławia i ich sczytaniu okazało się, że wielkość zapasów materiałowych została zawyżona o pół miliarda złotych. Ponieważ zaczęły się pojawiać inne trudności z użytkowaniem PSPD, z Katowic przyjechał autor wdrażanego systemu i doprowadził do uzyskania prawidłowych danych. Opracowany przez niego program potrafił on jednak praktycznie użytkować w pojedynkę, bowiem po wysłaniu do Wrocławia kolejnych, sporządzonych tym razem pod jego okiem dysków pojawiła się znowu trudność z ich odczytaniem. W grudniu po prawie czterech latach przygotowań postanowiono prace na PSPD przerwać, urządzenia te odsprzedać...” (Pracownicy “Famago” wypełniają obecnie kartoteki ręcznie.) * * * “Naprawialiśmy komputer dla redakcji “Komputera” – “Ilustrowany Kurier Polski”. Rozmowa z przedstawicielami firmy “Mikrotech” z Bydgoszczy. Reklama jest dźwignią handlu, ale ponieważ przyszły historyk komputeryzacji mógłby uznać, że gdy w naszej redakcji psuł się sprzęt, to – szukając po całej Polsce najlepszego serwisu – powierzaliśmy naprawę bydgoskiej firmie, wyjaśniamy, że nie jest to informacja całkiem ścisła. We wspomnianym przypadku chodziło bowiem o przekazany nam do testowania fabrycznie nowy holenderski komputer Kolgar, który okazał się niesprawny – zaś autoryzowany serwis “Kolgaru” prowadzi w Polsce właśnie “Mikrotech”. Naprawy dokonał on zresztą dobrze i szybko, co podkreśliliśmy omawiając wyniki testu (w numerze 7.), dodając równocześnie: “wydaje się, że w dobrze pojętym interesie firm i ich klientów trzeba by pomyśleć o wprowadzeniu przeglądu “zerowego” przed rozpoczęciem eksploatacji sprowadzonych urządzeń.” * * * “Włos w zupie” – “Życie Warszawy”. Gazeta stwierdza, że włos w zupie to chyba ostatni nieopodatkowany przedmiot w naszym kraju i ilustruje to przykładem firmy “Kajkowscy” w Sopocie, która ofiarowała szkole komputer, za co musiała zapłacić podatek równy wartości tego komputera. * * * “Marzenie o małym Tajwanie” – “Perspektywy”. Tygodnik, który – co mu trzeba przyznać – nigdy nie popierał koncepcji “drugiej Japonii” ani też jej autorów, wysuwa obecnie własną alternatywną propozycję “małego Tajwanu”. Relacjonując rozmowę z przedstawicielami anonimowej firmy zajmującej się m.in. komputeryzacją przedsiębiorstw i instytucji, “Perspektywy” sugerują: “A być może warto skorzystać z rozwiązań tajwańskich i przed wpuszczaniem obcego kapitału stworzyć Polakom – przynajmniej na kilka lat – korzystne warunki dla zakładania przedsiębiorstw. Niech mają możliwość “obstawiać” najbardziej rentowne, najbardziej perspektywiczne kierunki. Niech wszystkie kapitały dewizowe i złotówkowe będące w posiadaniu osób prywatnych zostaną zaangażowane w produkcję.” Pomysł, żeby stworzyć Polakom korzystne warunki PRZYNAJMNIEJ W CIĄGU KILKU LAT, acz dyskusyjny, wydaje się godny poparcia. Nie wiemy tylko, dlaczego “Perspektywy” proponują zaledwie “mały Tajwan”, skoro nawet “duży” zajmuje obszar niewiele większy od jednego naszego dawnego województwa. Może jednak rzeczywiście warto zacząć od małego (np. korzystne warunki dla Polaków na warszawskim Żoliborzu lub choćby w gminie Kóżan), a jeśli społeczeństwo eksperyment zaakceptuje, stopniowo rozszerzać go na większe obszary? 1) Wycinek nadesłał nam nasz Czytelnik ze Zgorzelca, p. Jan Chromik. Źródło: “Komputer,” popularny miesięcznik informatyczny, nr 12/88 (33), str. 12-13 | |
![]() ![]() |
Page added on 3rd February 2003. Copyright © 2002-2005 Marcin Wichary |
Printable version | Contact | Site map |