Powrót do źródeł
| Figure 1 |
Proszę spojrzeć na rysunki 1 i 2 – prawie każdy użytkownik komputera
osobistego w Polsce chciałby oglądać podobne widoki na swoim urządzeniu.
Szczególną dumą napawa kosz na śmieci z napisem MPO! Na prostych maszynkach,
które maja system operacyjny zawarty w ROM, przeróbka taka jest niemożliwa,
a na komputerach z systemem wczytywanym z dysku też nie jest prosta.
Ładnie przerobiony system lub program użytkowy może kosztować wieleset
tysięcy złotych (patrz ogłoszenia w każdym numerze “Komputera”).
| Figure 2 |
Tymczasem na jednym, szczególnie dobrze mi znanym, komputerze osobistym
operacja przerobienia systemu operacyjnego trwa niecały wieczór i może
jej dokonać każdy. Komputerem tym, jak już pewnie zorientowali się
niektórzy czytelnicy, jest Apple Macintosh. Dla polskiego użytkownika
możliwość używania polskiej czcionki na klawiaturze zbliżonej do
polskiej maszyny do pisania jest wprost koniecznością.
| Figure 3 |
Przerobienie procesora tekstów na język polski (rysunek 3) trwało
25 minut: zrobiono to, gdyż Maca miała używać pani socjolog, której
znajomość komputerów była niemalże zerowa. Polskie komendy bardzo
przybliżają nieznane i “przerażające” urządzenie. Gdy
pomyślę, że jedna z krajowych firm bierze za podobny program dla
IBM PC ponad 500.000 zł, robi mi się lekko na duszy (i ciężko
w portfelu...).
Skoro już mamy system i procesor tekstu po polsku, spróbujmy bardziej
ambitnych przeróbek. Potrzeba tylko kwadransa, by spolszczyć procedury
sterujące drukarką (ang. driver). Wyniki przedstawia rysunek 4.
| Figure 4 |
Pora wyjaśnić, dlaczego wszystkie te przeróbki są tak łatwe. Otóż
system operacyjny Maca (podobnie jak i każdy program napisany na ten
komputer) składa się z kodu głównego oraz z szeregu źródeł (ang.
resources). Od samego początku firma Apple nakazała wszystkim producentom
oprogramowania sztywne stosowanie zasady takiego właśnie podziału
każdego programu. Zaowocowało to już w kilka miesięcy po wprowadzeniu
maszyny na rynek: bardzo prędko pojawiły się wersje francusko-
i niemieckojęzyczne popularnych programów. Apple dostarczył programistom
doskonałego (i darmowego!) programu do przerabiania źródeł. Program
ten nazywa się Resource Editor (edytor źródeł, czyż nie brzmi to
romantycznie?!) i jest rozprowadzany przez kluby użytkowników Maca,
przez sprzedawców komputerów oraz w sieciach teleinformatycznych.
Zajrzyjmy do źródła zawierającego czcionki. Apple zaleca tworzenie
nazw czcionek od miast, stąd podstawowe czcionki w Macu nazywają się:
Chicago, używana do opisywania okien i Genewa, bardzo ładna i czytelna
czcionka ogólnego zastosowania. Oczywiście każda czcionka ma swój numer
identyfikacyjny, dzięki czemu w systemie może być ich wiele (tylko
pojemność dyskietki ogranicza liczbę czcionek!) Przeróbek możemy dokonać
tak, jak w trybie powiększonych pikseli w programach rysujących,
wskazując kursorem miejsca, które mają być wyczernione lub starte.
| Figure 5 |
Dokładnie w taki sam sposób możemy przerobić piktogramy systemowe;
przerobiłem np. w ten sposób amerykańskie foldery na swojskie teczki.
Także kosz na śmieci otrzymał napis w odpowiednim okienku. Ponieważ Apple
opatentował piktogram kosza, więc nie wiem, czy moja przeróbka jest
zupełnie legalna, ale nie przejmuję się, bo zawsze mogę użyć np.
nocniczka. Widziałem już tak przerobiony system – jego właściciel
był niezwykle dumny, choć mam poważne wątpliwości co do dobrego gustu
tego dowcipnisia...
Wreszcie jeżeli chcemy spolszczyć same komendy, pozostawiając “szpanerom”
piktogramy, daty i inne “bajery”, zrobimy to wstawiając polskie
słowa do odpowiedniego źródła (rys. 5). Podstawowym problemem jest
tłumaczenie krótkich angielskich komend na polski: jak przetłumaczyć
UNDO (dosłownie od-rób, zrób z powrotem)? Zaproponowałem “Nie tak!”,
ale nie jestem z tego tłumaczenia zadowolony. Nb. chętnie dowiedziałbym się
od czytelników, jakie słowa stosują w swoich przeróbkach – napiszcie,
może w przyszłości “Komputer” opublikuje listę typowych
polskich komend. Czasami wystarczy tylko przenieść istniejące już źródła za
pomocą prostszego programu – jeżeli dostaniemy nową wersję ciekawego
programu, to użycie specjalnego Resource Movera (transport źródeł –
ach ta romantyka) pozwoli wstawić raz już przerobione teksty w ułamku sekundy.
|
Oczywiście praca z tak potężnymi narzędziami ma swoje wady: najmniejsza
niedokładność i na ekranie pojawia się bomba, oznaczająca, że system
lub program zostały uszkodzone. Dlatego doświadczeni użytkownicy Maca
zawsze pracują na kopii przerabianego dysku.
Na koniec ciekawostka dla piratów: edytor źródeł jest znakomitym narzędziem
do... usuwania numerów seryjnych z drogich programów. Po skopiowaniu
(każdy program dla Maca można skopiować – istnieje procedura czytająca i
pisząca dyskietki bit po bicie) uczciwy pirat zmazuje numery seryjne,
gdyż nie chce obciążać swego dobroczyńcy. Tak, tak, etyka przestępcza
jeszcze nie zginęła...
Jakub Tatarkiewicz
Źródło: “Komputer,” popularny miesięcznik informatyczny, nr 1/88 (22), str. 13-14
|