Home | Polski | |
Go back | Previous | Next |
(Note: This page is available in Polish language only. If you would like it translated to English, please let me know. Sorry for the inconvenience) |
Terminator terminologiczny [4] W chwili gdy piszę te słowa mamy pełnię lata. Po śmierdzących rozgrzanym asfaltem ulicach Warszawy chyżo pomykają turystki, w knajpach podają ciepłe napoje chłodzące a w telewizji cieple kluski. Jednym słowem kanikuła w pełni. Nam jednak nie przystoi poddawać się (a chciałoby się!) atmosferze rozleniwienia. To już czwarty “TT”, sięgniemy więc po temat nieco bardziej kontrowersyjny niż poruszane w dotychczasowych odcinkach. Sporo emocji na kolegiach redakcyjnych wywoływał termin “kompatybilny”. Zdecydowana większość zespołu (z jego ideowymi liderami – koledzy, mniemam, wybaczą mi ten żartobliwy ton) za punkt honoru postawiła sobie wytępienie z tekstów drukowanych na naszych łamach wszelkiej “kompatybilności”. Argumentacja jest prosta: po pierwsze – istnieje piękny polski odpowiednik (“zgodny”), po drugie – termin “kompatybilny” nie figuruje w słowniku poprawnej polszczyzny. Trudno odmówić temu wywodowi słuszności, a jednak (to prywatny mój pogląd) istnieje pewne ale. Przytoczę anegdotę. Handlujący komputerami przedstawiciel pewnej firmy – taki polski, drobny biznesmen - usiłował “wcisnąć” biznesmenowi uspołecznionemu (zapewne jakiś księgowy) komputer rodem z Tajwanu lub okolic. Na zakończenie swego uczonego i przekonywującego wywodu stwierdził: “...no i jest w pełni zgodny z IBM-em”. Księgowy, człowiek o myślących oczach, replikował z refleksem: “A czy jest kompatybilny?”. Powiecie, mili Czytelnicy, że trafiło na imbecyla? Zapewne, atoli do zamieszania doszło, bowiem istnienie dwóch różnych terminów dla nazwania tej samej rzeczy jest uchybieniem cnocie jednoznaczności. O tym, iż jest to zasada podstawowa już pisaliśmy. Nie jestem ekstremistą (poza tym redakcyjni przeciwnicy “kompatybilności” mają miażdżąca przewagę ilościową) dlatego też proponuję rozwiązanie polubowne. Zamiast mówić: “kompatybilność”, “problem kompatybilności” itd. stosujmy termin polski. Natomiast dla określenia, że dany komputer jest funkcjonalną kopią komputera IBM PC (i tylko tej firmy!) zachowajmy termin “kompatybilny” – np. “Firma X produkuje komputery kompatybilne.” zamiast: “Firma X produkuje komputery zgodne z komputerami IBM PC.” Poddaję tę propozycję pod osąd Czytelników (i szanownych kolegów). Zajmijmy się jeszcze jedną kwestią – czysto porządkową. Jeden z Czytelników wytknął nam, że piszemy kilobajt (KB) z dużej litery podczas powszechnie wiadomo, iż np. kilogram pisze się małą. Otóż okazuje się, że kilo nie równe kilu. Przedrostki: piko, nano, mikro, mili, kilo, mega, giga... oznaczają w fizyce odpowiedni mnożnik jednostki miar (10 do potęgi: -12, -9, -6, -3, 3, 6, 9...). Natomiast w informatyce kilo to nie 1000 lecz 1024 (2 do potęgi 10). Dlatego właśnie – dla odróżnienia – stosujemy pisownię dużą literą. By już zamknąć sprawę ostatecznie dodajmy, że mała litera b oznacza bity (Kb – kilobity), zaś duża – bajty (KB – kilobajty). Myślę, iż wyjaśniliśmy tę kwestię całkowicie jednoznacznie i przekonywująco. I to by było na tyle. Źródło: “Komputer,” popularny miesięcznik informatyczny, nr 9/87 (18), str. 50 | |
Previous | Next |
Page added on 3rd February 2003. Copyright © 2002-2005 Marcin Wichary |
Printable version | Contact | Site map |